czwartek, 26 czerwca 2014

Zaproszenie

Pewnie większość z Was wykreśliła mnie już z czytelniczej listy i straciła nadzieję na nowy wpis. Nie dziwię się, ja mimo swojej anielskiej cierpliwości też bym zrezygnowała z zaglądania na bloga, na którym od kwietnia tylko przeciąg. Nie zrezygnowałam, nie zapomniałam i nie poddałam się. Zawiesiłam pisanie bloga z kilku bardzo ważnych powodów.

Po pierwsze całą energię przekierowałam na szukanie pracy. Tak, nadal jestem w Londynie, o dziwo dopiero niedawno skończyły mi się oszczędności i jakimś cudem jeszcze nie mieszkam pod mostem. Ten cud nazywa się rodzina! Jestem straszną szczęściarą, że mogę na nią liczyć. Mogliby przecież powiedzieć, że moje założenia były za bardzo optymistyczne, kalkulacje nie do końca realne i w związku z tym powinnam wziąć sie do roboty i przyjąć jakąkolwiek pracę. Tak pewnie byłoby najrozsądniej, jednak ciągle myślę, że za chwilę znajdę dobrze płatną posadę, której nie będę musiała za minutę rzucać. Oprócz rodziny mogę też liczyć na wsparcie mojego chłopaka, który mnie motywuje i podnosi poprzeczkę dodając wiary, że stać mnie na więcej. Podwójna szczęściara.

Szukanie pracy oprócz energii zabiera też większość mojego czasu. Nie chcę pisać byle jakich postów. Kiedy nie ma czasu, nie powstają nowe pomysły, nie ma miejsca na weryfikację i dobieranie słów. Wszystko wydaje sie nieciekawe i niepotrzebne. Wolę nie męczyć Was jakimiś zlepkami przypadkowych myśli.
 
Po trzecie jak muszę przemyśleć w jakim kierunku będzie rozwijał się ten blog. Zaczęłam go tworzyć aby przedstawić moją drogę do spełnienia marzenia jakim była Azja (i też kawiarnia). Azja została poniekąd zrealizowana i co dalej? Od czasu do czasu dostrzegam zalążki nowej wizji na pisanie. Ważne aby blog nie był tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla Was, aby wnosił coś ciekawego, nakłaniał do przemyśleń czy poddawał pomysły.
 
Jedno jest pewne, póki nie zacznę pracować (w praktyce nie pracuję już od Bożego Narodzenia) nie mogę dedykować czasu na pisanie. Proszę trzymajcie za mnie kciuki :)

Ok, czasami oprócz szukania pracy zdarza mi się gdzieś wyjść a wtedy namiętnie pstrykam fotki moim telefonem. Zapraszam na mój profil w Instagramie :)

5 komentarzy:

  1. wydaje sie ze dzieci mieszkajace za granica pomagaja rodzinie - w koncu po to sie tam jedzie, nie na odwrot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto tak ustalił? Moim celem nie była pomoc rodzinie bo na szczęście rodzina świetnie sobie radzi :)

      Usuń
  2. Czekamy na nowe pomysły!

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, a ta znowu będzie biadolić.... Dziewucho, młoda już nie jesteś, daj sobie spokój z pisaniem o sobie, z księżniczkwaniem itp. Zajmij się życiem NA POWAŻNIE. Na pewno bliżej ci to 4 dych niż mniej a tu rodzinka pomaga w kłopotach.... Wstyd co nie??

    OdpowiedzUsuń
  4. A czym Ty sie zajmujesz drogi Anonimie który nie ma odwagi się podpisać? Zbieraniem na emeryturę? Karmieniem rodziny? Poważne życie ! Zazdroszczę doprawdy :)
    I jednocześnie wcale się nie wstydzę. A wręcz jestem z siebie dumna, że miałam odwagę pojechać sama do Azji. Przenieść się do Anglii nikogo tu nie znając. Z chęcią dowiem się na czym polega Twoja wizja poważnego zycia ale na szczęście ja mam swoje i jestem z niego zadowolona :)
    Do 40 jeszcze mi daleko chociaż nie sądzę zeby to była granica po której spełnianie marzeń jest niemożliwe. Wręcz przeciwnie !!
    Pozdrawiam jak zwykle z pozytywnym nastawieniem i śmiechem jaki wywołują takie komentarze :)

    OdpowiedzUsuń