Zdecydowaną większość czasu poświęcam na karmienie umysłu pozytywnymi myślami. Uczę się relaksacji i programowania podświadomości. W naszej głowie zakodowane są najróżniejsze schematy myślowe, które sterują nami w większym stopniu niż mogłoby się wydawać. Jesteśmy pewni, że sami podejmujemy decyzje na poziomie świadomości, a tymczasem jest to tylko podążanie za podświadomym podszeptem zakorzenionego głęboko głosu, nie koniecznie głosu intuicji. Jest to coś, co wyuczone i powtarzane utkwiło w nas stanowiąc teraz wzór pod zachowanie. Działamy niczym pies Pawłowa, dla przykładu stresująca sytuacja jakiegoś rodzaju zawsze wywołuje napad paniki. Aby zmienić taki schemat nie pozostaje nic innego jak systematyczne wpajanie sobie nowych opcji, aby zastąpić nimi stare reakcje. Przez wytrwałe powtarzanie pewnych myśli i wyobrażanie sytuacji możemy przekierować rzekę w inne koryto. Wówczas zamiast paniki pojawi się spokój oraz uruchomi logiczne myślenie, co pozwoli na znalezienie dobrego rozwiązania. Na pierwszy rzut oka taka zmiana wydaje się niemożliwa, na szczęście nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy być wytrwałym i bardzo czegoś chcieć.
Przy okazji szukania odpowiednich dekoracji do swojego ulepszonego wnętrza natknęłam się na zalecenie aby stworzyć kilkuletni plan na życie. Na jednym regale leżała propozycja planu dziesięcioletniego a trochę dalej, znacznie łatwiejsza do złożenia, wersja dwuletnia. Zgodnie z przekazem "zrób to sam" należy zastanowić się czego pragniemy, jak chcielibyśmy żyć za kilka lat, co robić, gdzie być. Trzeba odpowiedzieć na pytanie: "Co chcę właściwie osiągnąć i na czym mi w głębi duszy zależy?". Jest to całkiem podobna koncepcja do tej, o której pisałam prawie rok temu w poście "A Ty o czym marzysz ? ". Zmajsterkowanie listy marzeń przybliża nas do ich realizacji. Z planem sprawa jest jeszcze bardziej konkretna i namacalna. Każdy plan składa się z ram czasowych a także kroków do osiągnięcia celu. Z takim dziełem nie sposób siedzieć z założonymi rękami, trzeba działać.
Ja jeszcze nie podjęłam próby sklecenia planu, ponieważ nie do końca wiem czego chcę. Co za nonsens! Wiem czego chcę, tylko strach powstrzymuje mnie przed spisaniem poszczególnych punktów. Będzie to przecież równoznaczne ze stawieniem się na linii startu. A co jeśli się przewrócę, a co jeśli opadnę z sił albo złapie mnie skurcz? I tu wracam do pierwszego akapitu. Tego typu nieracjonalny lęk też można wyeliminować. Wyplewię co trzeba i układam plan, bo przecież czas ucieka.
Najważniejsze cele w swoim życiu określiłam bardzo szybko (czułam się trochę jakby naturalnie krążyły mi we krwi), a teraz krok po kroku je realizuję, ciesząc się przy okazji małymi pomysłami realizowanymi "na boku". Nigdy nie znalazłam się w sytuacji, w której nie wiedziałabym "czego chcę" - może dlatego sceptycznie podchodzę do wszelkich pomysłów z afirmacją i wizualizacjami! "Skurcz" - jeśli się już pojawi nie przekreśla naszych marzeń (może tylko spowolnic nasz chód)! Ważne jest ruszenie z miejsca! Oczekiwanie i "bezruch" może nie zrobią nam krzywdy, ale wcale nie unikniemy dzięki temu rozczarowań! Banalne hasło "mniej słów, więcej działania"!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Bardzo dziękuję za ten mobilizujący komentarz :) Działanie, nie peplanie :)
Usuńtrzymam kciuki, jak chcesz to sie odezwij,pozdro
OdpowiedzUsuńDo anonima? ;)
UsuńDziewczyno, daj sobie spokój z pisaniem bloga. Co Ty tak naprawde znosisz tymi wypocinami?? Hahha uśmiałem się- lekko oderwana od życia księżniczko! Już samo to świadczy o zawyżonym poczuciu własnej wartości;) Może spójrz na siebie z boku dla odmiany:)))) Nic tylko rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze. Narcyzm się kłania KSIĘŻNICZKO. Tylko taka podstarzała. Nieźle- masz aspiracje, żeby wygrać konkurs na bloga? Tylko, że siedzisz w chacie i....marzysz, marzysz, i nie wiesz co dalej, i nie wiesz jak, i po co, no i z kim. Irytujące są takie panie. Męczybuła to się chyba nazywa:D Każdy w jakimś stopniu czuję się kimś wyjątkowym, ok- innym od reszty. Ale Ty już chyba przesadzasz, bo piszesz tylko o sobie. A nic ciekawego nie robisz. Pozdrawiam i życzę DYSTANSU DO SIEBIE "lekko oderwany od ziemi Narcyzie".
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za ten szczery komentarz :) wiele wniósł do mojego życia i na pewno przemyśle to co napisałeś. Bloga nie mogę nie pisać bo nie chcę pozbawiać Cię źrodła śmiechu i okazji do wylewania swoich wewnętrznych frustracji :) Szkoda, drogi anonimie , że nie masz odwagi się podpisać i że nie pochwalasz się swoimi osiągnięciami . Być może mogłabym się o Ciebie czegoś nauczyć i zainspirować.
UsuńA że blog jest tylko i wyłącznie o mnie... księżniczki tak mają, lubią być w centrum uwagi :D
Z dystansem większym niż możesz sobie to wyobrazić pozdrawiam Cię serdecznie anonimie i czekam z niecierpliwością na link do Twojego bloga :)