środa, 14 lutego 2024

...10 lat później...

Siedzę w naszym,w połowie wyremontowanym, domu przy ulicy Polnej, domu na wsi. Jest cicho, nie jeżdżą autobusy ani tramwaje, nie jeździ metro, karetki na sygnale i głośne motory, cisza. Jest spokojnie, blisko natury, żurawi, saren, lisów, tuż obok  jezioro, lasy i pola.

W  naszym domu mieszkamy od lipca 2022 roku. Na początku w starej, śmierdzącej części mieszkalnej, a teraz, od lipca 2023, w nowej, pachnącej i świeżej części stworzonej z chlewika. Mieszkamy w luksusowym chlewiku, ja i mój idealny kandydat na męża zwany dalej Mężem. 

Przez 10 ostatnich lat, odkąd przestałam prowadzić tego bloga, życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Mogę śmiało powiedzieć, że nie jestem tą samą osobą, którą byłam zamieszkując w Londynie. Nazbierałam mnóstwo doświadczeń, przerobiłam wiele życiowych lekcji, a przede wszystkim poznałam siebie. Dowiedziałam się kim jestem, kim chcę być, jaką mam wartość. Zaczęłam doceniać jeszcze bardziej to, co dostaję każdego dnia od życia, nauczyłam się kochać i akceptować siebie. Jestem szczęśliwa. Kobieta nie potrzebuje od życia nic innego. Wszystko co napotyka na swej drodze przybliża ją do odkrycia tej najważniejszej prawdy: kluczem do wszystkiego jest miłość do siebie. Przerobienie tego daje wewnętrzny spokój, dojrzałość emocjonalną, dystans do wielu spraw. Uczucie spokoju towarzyszy mi od kilku ostatnich lat i cieszę się, że do niego doszłam.

Rozpoczynając pisanie bloga "Za głosem intuicji czyli droga do spełnienia marzeń" miałam 33 lata, to również był luty, początek mojej angielskiej a później londyńskiej przygody. Dzisiaj mam 43 lata, przetestowałam niejednokrotnie swoją intuicję, spełniłam wiele marzeń. Jestem w zupełnie innym rozdziale życia. Jednak jednego celu nie udało mi się jeszcze osiągnąć. Marzenie, o którym pisałam również 10 lat temu, a które pojawiło się na pierwszym roku studiów, nadal silnie tkwi w moim sercu i chcę je spełnić. Czuję, że teraz, jak nigdy wcześniej, realizacja wydaje się bardzo możliwa . To marzenie  to własna kawiarnia.

Wiele dróg musimy przejść, poznać wielu ludzi, mieszkać w różnych miejscach i próbować różnych rzeczy. Wszystko to składa się na drogę do spełnienia marzeń. Ja chcę podawać pyszną kawę i witać gości w miejscu, które stworzę od podszewki, które będzie ostoją spokoju i przystankiem w podróży.
Będę Wam opisywać jak przebiega ta droga.





5 komentarzy:

  1. Znam tą drogę 🙂 dosłownie i w przenośni sasiadeczko

    OdpowiedzUsuń
  2. Powrót w pięknym stylu. Czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spełniaj marzenia ❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, ja też mam podobne marzenie, ale mam 63 lata i nie wiem, czy jest to możliwe? Możliwe na pewno, tylko czy sił wystarczy? Kawiarenka, w której goście podchodzą do pięknego kredensu i...wybierają filiżankę z której chcieliby się napić kawy lub herbaty.
    Życzę powodzenia i realizacji zamierzonego celu. Wpadnę na dobrą kawę..

    OdpowiedzUsuń