piątek, 18 października 2013

Analiza narodu vs myśli bardzo patriotyczne

Niedawno byłam w moim ukochanym Szczecinie. Zrobiłyśmy sobie z mamą sesję filmową i wybrałyśmy się na dwa bardzo dobre historyczne filmy. Jeden o Powstaniu Warszawskim, drugi o Lechu Wałęsie. Podczas oglądania naszła mnie następująca refleksja : „Nic dziwnego, że jesteśmy takim szalonym narodem skoro mamy taką tragiczną historię”. Polacy ze swoim odwiecznym „damy radę” i patriotycznym wydaniem romantyzmu. Zaczęłam zastanawiać się na ile historia i przeszłość wpływają na sposób wychowania i w dalszym kroku na nasza osobowość. Myślę, że jest to dwustronna zależność.

Z jednej strony losy naszego kraju wywarły ogromny wpływ na wpajane nam wzorce i rodzaj wychowania. Jednakowe wartości przekazywane są pokolenia na pokolenie kształtują kolejne umysły. Tak ulepieni rzadko kiedy zastanawiamy się nad powodem naszych działań, w szczególności gdy działanie to nie odbiega od norm wokół panujących. Pewne schematy zakorzenione są głęboko w naszej psychice a my powielamy je najczęściej całkiem nieświadomie.
Z drugiej strony powtarzając wyuczone zachowania tworzymy historię i koło się zamyka. Romantyczno – tragiczna historia wraca jak bumerang. Patrząc na wszystkie polskie zrywy (które jak sama nazwa wskazuje nie mogą być przemyślane z należytą starannością) nie widać abyśmy uczyli się na błędach i zmieniali strategię działania. Polacy to wybuchowa mieszanka optymistycznego „damy radę” i buntowniczego dążenia do niezależności. Poczucie wolnosci tkwi w nas na tyle głeboko, że nie chcemy (a często po prostu nie potrafimy) poddać się narzuconych normom i regułom. Nawet jeśli byłyby to sprawdzone zasady prowadzące do pozytywnych zmian. Przecież nikt nie będzie nam mówił co mamy robić. „Musi to na Rusi a w Polsce jak kto chce”. No przecież !

A co z naszym kombinowaniem i dawaniem rady? Jest to tak bardzo polskie, że nawet nieprzetłumaczalne na inne języki. Jesteśmy święcie przekonani o tym, że wszystko będzie dobrze i na pewno sobie poradzimy, więc nawet nie zabieramy się za analizę problemu. Nie ma potrzeby. Po co zawracać sobie głowę skoro niezależnie od wszystkiego jakoś to będzie. Czy wynika to z lenistwa? Może łatwiej jest udawać, że problemu nie ma, zamieść go pod dywan w nadziei, że sam się rozpłynie. Po co zabierać się za układanie planu, za organizację, po co tracić energię? Wszystko jakoś się ułoży, jakoś to będzie. Przecież jest. Zawsze jakoś jest, najczęściej całkiem dobrze :)

Nie znoszę gdy Polak mówi "to takie typowo Polskie, wszyscy narzekają itd" a nie widzą, że zachowują się dokładnie w ten sam sposób marudząc i krytykując wszystko wokół. Z tego względu analizując naród także na siebie spojrzałam krytycznym okiem. Tak tak, w tej kwestii jestem typową Polską i nie mam zamiaru się tego wypierać. Mogę co najwyżej pracować nad tym, żeby zmienić to niekoniecznie dobre podejście. Najczęściej kiedy pojawia się problem w pierwszej kolejności udaję, że to wcale nie jest żaden kłopot. Później łapię się na wpadaniu w panikę. Przecież w księżniczkowym świecie nie dzieją się złe rzeczy a tu nagle taki klops, aaa, pomocy ;) A na koniec zamiast zastanowić się jakie są możliwe rozwiązania, przemyśleć i wybrać najlepszą z nich idę po najmniejszej linii oporu. Wybieram opcję „na pewno będzie dobrze, nie ma co się przejmować”. Na pierwszy rzut oka jest to świetne, mega optymistyczne wyjście, ale na dłuższą metę może prowadzić do dodatkowych stresujących sytuacji, których pewnie udałoby się uniknąć poświęcając chwilę na poszukanie rozwiązań. Obym miała odpowiednio dużo siły aby to zmienić :)

Niesamowite ile można dowiedzieć się o nas samych stawiając odpowiednie pytania i analizując historię. Słuchając od czasu do czasu Polaków na emigracji zastanawiam się, czemu niektórzy za wszelką cenę chcą wyrwać się z korzeni? Mówią, że nie mają tam po co wracać, że z Polską nic ich nie łączy... a tymczasem łączy ich więcej niż mogą sobie wyobrazić...

Ps. A może nie potrafią przyznać się przed sobą, że denerwują ich własne cechy polskiego charakteru ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz