piątek, 5 lipca 2013

brudne stopy czyli księżniczka dotyka ziemi

Jest lipiec, nawet w UK świeci słońce i od czasu do czasu można wyjść w koszulce z krótkim rękawem lub uwolnić stopy zakładając żółte japonki. Miłość kwitnie, ptaki śpiewają, jest zielono i pachnąco. Jest wspaniale, parę centymetrów nad ziemią...
Ale co się stanie jeśli pantofelek zsunie się niepostrzeżenie z zadowolonej księżniczkowej stopy? Książę także fruwa w obłokach, więc niestety nie podniesie bucika. Księżniczka będzie musiała się pofatygować i zejść na ziemię stawiając przy okazji czoła rzeczywistości. Stykając się z wilgotną glebą dostrzeże wypełzające glizdy, niedoskonałości przyziemnego świata. Czar pryśnie i zobaczy, że nadal nie ma pracy, chociażby tymczasowej zapewniającej jakikolwiek dochód. Zobaczy, że nawet żyjąc w chmurach trzeba dokonywać pewnych opłat. Odkryje, że oszczędności topnieją proporcjonalnie do ilości słońca. Na koniec przywita ją wiadomość o zbliżającej się, siódmej w tym roku, przeprowadzce.
Księżniczka widzi to wszystko i postanawia zachować zimną krew. Mimo swojej marzycielskiej natury umie twardo stąpać po ziemi, zakłada wygodne trampki i zabiera się do działania. Została stworzona w wersji optymistycznej, dlatego wyciągnie kolejną porcję nadziei, doda całe mnóstwo silnej woli i nie pozwoli aby cokolwiek popsuło jej humor.

Jak wiadomo glizdy są pożyteczne, spulchniają glebę pozwalając kwiatom kwitnąć w całej okazałości*. Z tego względu należy jak najszybciej znaleźć pozytywne aspekty całej sytuacji.

Mieszkanie: i tak zamierzała się wyprowadzić bo nie była zadowolona z ciągłych niezapowiedzianych nalotów właścicielki i jej koleżanki. Czuła się jakby mieszkała w hostelu a nie prawdziwym domu a na dodatek pechowo ciągle coś się psuło mimo, że mieszkanie jest świeżo po remoncie. Jak nie przeciekająca rura w jej pokoju, to stare łóżko, które kazała wymienić lub zrywający się co chwila internet. Trzymał ją trzymiesięczny kontrakt, ale jak widać jego reguły obowiązują tylko wynajmujących, nie właścicieli. Chinka zdecydowała, że ciągłe usterki zabierają jej za dużo czasu dlatego odda mieszkanie w ręce profesjonalnej agencji nieruchomości. Przed północą poinformowała wszystkich lokatorów, że mają cztery tygodnie na wyprowadzkę.

Praca: praca nie zając ;) Na pewno ją znajdzie, wystarczy wrócić do dobrej zasady poświęcania przynajmniej pięciu godzin dziennie na jej szukanie. Ostatnia rozmowa poszła księżniczce bardzo dobrze i tylko jeden punkt przeważył na korzyść innego kandydata. Wypadła na tyle korzystnie, że firma weźmie ją pod uwagę w przypadku pojawienia się kolejnych wakatów. Ogromnym plusem jest to, że nie pracując zyskała całe mnóstwo czasu na odkrywanie świata. Na sadzenie irysów w ogrodzie, wąchanie róż, naukę gry na gitarze czy gotowanie i jedzenie smacznych dań.

Niezależnie od okoliczności nie należy tracić optymizmu. Znajdę pracę i lepsze mieszkanie w niższej cenie.

Ps. Im więcej mam kontaktu z Azjatami tym mniej chęci na zwiedzanie ich kontynentu. A z tego przybytku muszę się wkrótce wynieść:




*uproszczona wersja zależności w ekosystemie ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz