poniedziałek, 25 marca 2013

200 punktów do gospodyni idealnej

Mieszkanie w wynajętym pokoju albo w tymczasowym domu na walizkach wymaga stosowania całkiem ciekawych rozwiązań zgodnie z zasadą „potrzeba matką wynalazku”. Po ostatnich tygodniach a szczególnie ubiegłym spokojnie mogę startować w konkursie na idealną gospodynię domową. Może nie jestem mistrzynią gotowania ale zdobyłabym plus 200 punktów w kategorii oszczędne i pomysłowe zarządzanie domem. Nie miałam talerzy dlatego jadłam na papierowej torebce wielokrotnego użytku. Ta sama torebka służyła też jako tacka do krojenia. Nie miałam łyżki ani widelca, ale znalazłam plastikową dziecięcą łyżeczkę i użyłam jej jako widelca, łyżeczki do herbaty, łyżki do ryżu i chochli do nakładania. Dobrze, że z Polski zabrałam mały nożyk do obierania warzyw, miałam czym smarować kanapki do pracy i kroić ser. Ręczniki papierowe suszyłam i używałam kilka razy (nie było ścierki a nie chcę na razie kupować nowych), na samym końcu jako myjka do naczyń (do jednego garnka i noży ;) ) Pewnie niektórzy pomyślą, że coś mi padło na głowę i zagalopowałam się w oszczędzaniu. Nie, po prostu nie dostałam jeszcze wypłaty (która nie wiadomo ile wyniesie skoro pracowałam tylko trzy tygodnie) a po drugie przede mną była jeszcze jedna przeprowadzka. Po trzecie zrobiłam swego rodzaju eksperyment polegający na sprawdzeniu jak niewiele potrzeba nam do życia. Ile mamy zbędnych przedmiotów, które tylko zagracają nam mieszkanie, a których nigdy albo prawie nigdy nie używamy. Czasami ułatwiają i przyspieszają zadanie, ale czy naprawdę potrzebujemy dziesięciu szpachelek, pięciu drewnianych łyżek, kilku miarek, stosu talerzy i nieskończoną ilość garnków? Czajniczków, pojemniczków, ściereczek i myjeczek ;) Foli aluminiowych, foli foliowych, rękawów i papieru do pieczenia. Warto się nad tym zastanowić, szczególnie kiedy nie domykają Ci się szafki a Ty przed każdymi świętami przeklinasz, że masz tyle do sprzątania.
To samo tyczy jedzenia. Dziesiątki pootwieranych torebek z przyprawami, część dawno straciła zapach, inną zjadają mole. Buteleczki z aromatem do ciasta walają się po szufladach a zapas proszku do pieczenia i cukrów waniliowych wystarczyłby na kolejne pięć lat. W lodówce rozkładające się warzywa, których nikt nie miał czasu zjeść, zapomniane resztki sera i kolejna puszka kukurydzy.

Jeśli nie pamiętasz lub nie wiem co masz w kuchni możesz zastosować następujące sprawdzone przeze mnie metody (oczywiście sprawdzone w Polsce a nie tu na Wyspach, gdzie "moja" lodówka i szafka świecą pustkami) :

- poukładaj przyprawy alfabetycznie, dzięki czemu nie będziesz za każdym razem otwierać nowej paczki bazylii lub innych ziół bo z łatwością znajdziesz tę rozpoczętą
- wyszperaj z zakamarków zapasy ryżu, mąki, kasz czy makaronów i postaraj się nie kupować dodatkowych póki nie zostanie Ci naprawdę niewiele, powiedzmy pół paczki ryżu, pół kaszy itd.
- jeśli ciągle wyrzucasz przeterminowane jedzenie rób listę z datami ważności i naklejaj ją na drzwiach lodówki, w ten sposób będziesz wiedzieć co zjeść w pierwszej kolejności
- i nie otwieraj nowych rzeczy jeśli stare nie są zjedzone, a zepsute wyrzucaj od razu jak tylko zauważysz, że nie nadają się do jedzenia – po co Ci trzy otwarte kartony mleka?

Być może jest to oznaka gospodarności być może szkockich korzeni i nadmiernego sknerstwa, ale niezależnie od powodów po prostu uwielbiam ład i porządek. Najbardziej ten szafkowy :)


plastikowy głęboki "talerz" dwustronny o wszechstronnym zastosowaniu:



2 magiczne noże i jedna Pani Łyżeczka:




"talerz" płytki wielokrotnego użytku:



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz