czwartek, 14 marca 2013

Głupi to ma zawsze szczęście...

Głupi to ma zawsze szczęście. Skąd właściwie wzięło się to powiedzenie? Zakładam, że osoba powszechnie uważana za głupią nie myśli za dużo, nie zadaje sobie trudu i nie analizuje rzeczywistości, nie zastanawia się nad możliwymi sytuacjami i konsekwencjami. Najprościej mówiąc głupia osoba nie rozkminia. Żyje sobie spokojnie nie zaprzątając sobie głowy filozofowaniem. Nie myśląc za wiele nie dopuszcza też negatywnych scenariuszy, więc ich nie przyciąga.Tym samym spotykają ją dobre rzeczy lub w najgorszym wypadku neutralne, które i tak miały się wydarzyć.

Od wielu lat interesuję się teoriami na temat pozytywnego myślenia oraz wpływem jaki to myślenie ma na jakość naszego życia. Wierzę, że pozytywne wyobrażenia przyciągają pozytywne zdarzenia. Oczekując porażki najprawdopodobniej przyciągniemy ją do siebie ponieważ nasze myśli są samospełniającą się przepowiednią. Myśląc optymistycznie wysyłamy w świat dobrą energię, która wraca do nas przynosząc szczęście i powodzenie.

Głupim przytrafia się szczęście a optymiści je przyciągają. Jestem optymistką, więc wszystko mi się udaje. Brzmi to trochę jak zadufanie i brak pokory. Może, ale to tylko pozytywna afirmacja, którą warto zastosować. Od lat powtarzam sobie, że jestem urodzona w czepku a majowe dzieci po prostu myślą optymistycznie. (Maj to fantastyczny miesiąc, ale jeśli masz urodziny w jakimś szarawym, z pozoru nieciekawym okresie i nie możesz doszukać się w nim czegoś miłego zgłoś się do mnie :) ) Niektórzy myślą, że skoro jestem szczęściarą to wszystko przychodzi mi bez wysiłku. Nic bardziej mylnego. Gdybym się nie postarała i nie włożyła w odpowiednim czasie sporo pracy dzisiaj nie byłabym w takiej komfortowej sytuacji. Jest mnóstwo ludzi, którzy nie lubią szczęściarzy i są uczuleni na uśmiech oraz inne objawy radości. Niech żyją sobie spokojnie, ale z dala ode mnie, bo przecież nie będę przepraszać za sposób myślenia.

Wczoraj przyszłam do pracy i trafiłam na żałosną minę pogrążonego w otchłani pesymizmu współpracownika. Mina osoby niezadowolonej z pracy i z życia na tyle, że nie jest w stanie zmusić się do choćby jednego uśmiechu. (A nie od dziś wiadomo że nawet wymuszony uśmiech powoduje poprawę nastroju). Nic mu się nie udaje. Ja na numer ubezpieczenia czekałam niecałe dwa tygodnie od pierwszego wysłanego formularza, on czeka trzeci miesiąc. Miał już się przenosić do innej pracy, ale w ostatniej chwili coś nie wypaliło. To tylko dwa przykłady, ale pewnie jest ich więcej. Na szczęście rzadko z nim pracuję, więc nie zużywa mojej energii opowieściami o nieszczęsnym życiu jakie przyszło mu w udziale. Nie mogę przebywać z pesymistami. Za każdym razem staram się ich przekonać, że mają mnóstwo powodów do zadowolenia, powinni być wdzięczni za swoje życie i je doceniać. Muszę się tego oduczyć, każdy ma prawo do użalania się nad sobą i jeśli chce być pesymistą to nic mi do tego.

Jedno jest pewne, szczęście w pierwszej kolejności przychodzi do optymisty, później spotyka "głupka" a jeśli nie zmęczy się wędrówką być może trafi do pesymisty. Chcesz zwiększyć swoje szanse? Przełącz się na optymizm.

2 komentarze:

  1. A już myślałam, że jestem dziwna... Dobrze wiedzieć, że jest więcej ludzi, którzy zawsze starają skupiać na pozytywach i uśmiechają się do ludzi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiech i pozytywne nastawianie to połowa sukcesu :) Nie można przejmować się maruderami i zniechęcać niezadowolonymi minami innych :)

    OdpowiedzUsuń