piątek, 15 lutego 2013

Londyn lub CV do poprawki

Wczoraj po piętnastu latach wróciłam do Londynu. Z trzydniowej wycieczki szkolnej pamiętałam jeden wielki zachwyt. Fascynowało mnie wszystko, ale najbardziej kolorowe światła, tłum ludzi i różnorodność ich twarzy. Było to moje pierwsze zetknięcie z prawdziwie zachodnim miastem. Czułam niedosyt i od czasu do czasu korciło mnie żeby tam wrócić i zobaczyć co się zmieniło.

Głównym powodem jednodniowej wizyty w Londynie było spotkanie z łowcą głów, więc o mieście za chwilę. Z rozmowy wyszłam bardzo podbudowana ponieważ dowiedziałam się, że mam dużą szansę na zdobycie ciekawej i dobrze płatnej pracy. Muszę tylko poświęcić trochę czasu i zastosować się do kilku wskazówek.

Opowiedziałam czym się zajmowałam i co chcę robić. Zdziwiony Pan Łowca powiedział, że moje CV nie odzwierciedla w pełni mojego doświadczenia. Okazuje się, że w Anglii życiorys wygląda prawie jak list motywacyjny i dobrze jest opisać szczegółowo to czym się zajmowało w poprzedniej pracy. Wydawało mi się, że i tak mam sporo informacji i łatwo się domyślić, z czym wiąże się dane stanowisko. Pewnie co kraj to obyczaj bo tutaj wszystko musi być czarno na białym, nikt nie będzie bawił się w domysły.

Drugą ważną rzeczą, na jaką zwrócił mi uwagę, jest pewność siebie. Powiedział coś co teoretycznie jest oczywiste. Wiara w siebie i przekonanie, że jest się najlepszym w tym co się robi są kluczowe. Wbrew pozorom nie mam wystarczającej pewności siebie a już na pewno nie czuję, że jestem w czymś najlepsza. Raczej mam w zwyczaju myśleć, że inni robią coś lepiej. Dla przykładu, nie chciałam zakładać bloga bo sądziłam, że nie umiem nic ciekawego napisać a w sieci jest mnóstwo dobrych i bardziej interesujących tekstów. Nie wstawiałam nigdzie swoich zdjęć bo uważałam, że ludzie robią piękniejsze. Pewnie częściowo jest to kwestia wychowania i charakteru. Na szczęście różnica między wychowaniem w Polsce a na zachodzie powoli się zaciera. Teraz dzieci nie siedzą w kącie w nadziei, że ktoś je odnajdzie tylko same sięgają po co chcą. Staruchom takim jak ja pozostaje praca nad sobą , słuchanie i uczenie się od innych ;)

A Londyn? Po latach okazał się kopią Lądka Zdroju ;) Żartuję, nie mam pojęcia jak jest w Lądku, ale chodząc po Londynie nie było już wielkiego "wow". Oczywiście przez kilka godzin nie miałam możliwości zobaczenia wszystkich najpiękniejszych i wartych odwiedzenia miejsc, jednak to na co się natknęłam wydawało mi się typowo angielskie i nie powalające na kolana.

Do trzech razy sztuka. Mam nadzieję, że najlepsze londyńskie zakątki jeszcze przede mną.

A tymczasem polecam kilka wczorajszych zdjęć : http://www.flickr.com/photos/cudawianka/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz