wtorek, 26 lutego 2013

najnowsze wydanie tygodnika Science

Drugi dzień pracy minął na wpół przytomnie. Nastawiony na piątą trzydzieści budzik właściwie nie musiał dzwonić, bo w nocy zamiast spać zastanawiałam się czy to już zawał serca czy tylko palpitacja;)

Wczoraj jakoś odruchowo wypiłam pięć kaw. Odruchowo bo przede wszystkim nie lubię rozpuszczalnej kawy i w normalnych okolicznościach skończyłabym na jednej sypanej, którą zaparzyłam w domu. Ale czego się nie robi żeby w pierwszy dzień pracy nie wyjść na odludka. Picie kawy zbliża ludzi i według amerykańskich naukowców ma wysoce integrujące właściwości. Tak więc w celach integracyjnych nie pozostało mi nic innego jak odurzać się kofeiną nie zważając na skutki uboczne.
Tym sposobem poniedziałek minął dosyć szybko i bezboleśnie, wtorek na zwolnionych obrotach i przytłumionym sennością szoku. Jutro zaczynam o 15, więc mam nadzieję, że rano będę miała więcej siły na napisanie czegoś wartego przeczytania.

Niezależnie od wszystkiego pierwsze wrażenia z pracy można podsumować następująco: mam jeszcze większą motywację żeby jak najszybciej znaleźć coś porządnego i dobrze płatnego! Wysłałam kilka aplikacji, oddzwoniłam w sprawie jednej oferty i w końcu mogę iść spać. Dobranoc :*

1 komentarz:

  1. ten numer tygodnika niestety nigdy nie został wydrukowany ;)

    OdpowiedzUsuń