czwartek, 21 lutego 2013

Money money money albo wymarzona pięćsetka

Dzielenie i oszczędzanie pieniędzy, których jeszcze nie zarobiłam, to coś co bardzo lubię. Uwielbiam planować, więc obmyślanie na co je przeznaczę daje mi mnóstwo radości. Podobno nie powinno się tak postępować, ale przecież nie ma w tym nic złego do momentu kiedy nie wydaję. Mam nadzieję, że po weekendzie pójdę już do pracy i będę mogła wdrożyć w życie program oszczędnościowy.

Parę dni temu uświadomiłam sobie ważną rzecz. W pracy, z której właśnie zrezygnowałam zarabiałam całkiem sporo pieniędzy. Policzyłam roczny dochód i zrozumiałam, że przetraciłam wartość nowego samochodu. Na przykład takiego Fiata 500 w jakimś pięknym kolorze :)

Gdybym tylko nie wydała ani złotówki i żyła według następującego scenariusza: pracowała zdalnie ze Szczecina, mieszkając u mamy i nie płacąc rachunków; do tego nauczyła się medytować tak jak jogini, przeszła na breatharianizm i nie musiała kupować jedzenia; a znajomych poprosiła o zrzutkę na szare mydło i pastę do zębów. Gdybym tak zrobiła to dzisiaj miałabym pachnące nowością autko. Ale patrząc realnie wystarczyło pracować i zostawić jedną rozrywkę, sport, który był prawie za darmo. Mogłam przecież zrezygnować z przyjemności chodzenia do kina kilka razy w tygodniu, jedzenia na mieście, odkrywania nowych kafejek, imprezowania, spotykania się ze znajomymi i kupowania kolejnej pary niepotrzebnych butów. Nie wystarczyłoby na pięćsetkę ale na dwa miesiące w Azji na pewno. Tyle tylko, że siedząc w wynajmowanym pokoju wpadłabym w deprechę i uschła z samotności a na dodatek nie uzbierałabym tylu miłych wspomnień. (Pozdrówki dla ekipy badmintonowej :*)

Wrocław był czasem rozrywki, Anglia (gdziekolwiek będę mieszkać) będzie czasem oszczędzania. Zakładam, że na cztery miesiące w Azji będę potrzebowała około dwudziestu tysięcy peelenów. Dobrze byłoby zebrać te pieniądze w ciągu ośmiu miesięcy co oznacza, że od marca na konto oszczędnościowe powinno wpływać pięćset funtów. Dużo i mało, w zależności od zarobków i dziurek w pasie, który trzeba będzie zacisnąć.

Oszczędzanie na szczęście nie jest trudne, szczególnie jeśli masz konkretny cel, którego realizacja jest twoim priorytetem. Kilka lat temu natknęłam się w internecie na stronę Careerbreak.pl . Magda, która opisała jak sprzedała wszystko i zwalniając się z pracy wyruszyła w podróż dookoła świata, sformułowała kilka dobrych wskazówek, o których warto pamiętać podczas odkładania na wyjazd. Na tej podstawie opracowałam własną, modyfikowaną w zależności od potrzeby, listę.

Tym razem lista otrzymała nazwę Azja 2013/2014 i wygląda tak:

1. Co miesiąc odkładaj stałą kwotę 500 £, żyj tylko z tego co zostanie.

2. Zwiększ dochody:

- nadgodziny jeśli zostanę w pracy awaryjnej lub znalezienie pracy dodatkowej

- otwórz lokatę lub konto oszczędnościowe

- odkładaj każdą niespodziewaną gotówkę

- sprzedaj wszystko czego nie potrzebujesz

3. Zmniejsz wydatki:

- nie kupuj ubrań choćby kosztowały bardzo mało

- jedz i pij w domu

- nie kupuj gazet, płyt ani książek, nie chodź za często do kina

...

4. Zakochaj się i żyj miłością ;) Ostatni punkt stosować zamiennie z breatharianizmem w zależności od okoliczności przyrody.

Plan wygląda dosyć restrykcyjnie i patrząc z boku można by odnieść wrażenie, że pozbawiam się wszystkich rozrywek. Ale czy te wszystkie rozrywki są nam bez przerwy potrzebne? Prawdziwą atrakcją tego roku będzie rozpoczęcie kolejnej wymarzonej podróży. Trzymajcie kciuki za pannę Szkotkę ;)

2 komentarze:

  1. Szkotkę lub Szwabkę :P Sparen, sparen und nach Asien fahren :) Nawet mi się zrymowało~ Raf

    OdpowiedzUsuń
  2. :) dobry rym, będę go powtarzać w chwilach słabości np. kiedy natrafię na tanie buty Calvina Kleina :)

    OdpowiedzUsuń